Podsumowanie pierwszych kroków przygody literackiej.
Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 08-02-2021 9:42 am
16
Od premiery powieści „Wiele do stracenia” minęło już parę miesięcy, także nadszedł czas, by na spokojnie podsumować pierwsze kroki w branży literackiej.
Na pewno było to duże wyzwanie i wiele zarwanych nocy – szczególnie w trakcie nanoszenia poprawek. No i wynik do końca był jedną wielką niewiadomą, gdyż pomimo wielu pozytywnych recenzji przedpremierowych (na okładce jest notka od p. Pilipiuka czy p. prof. Niwińskiego, autora „Hien i Lotosów”) miałem świadomość, że jestem w tym świecie zielony jak szczypiorek i będzie mi bardzo ciężko przebić się wśród tylu uznanych pisarzy, a do tego miałem świadomość tego, że muszę nieustannie szlifować swój pisarski warsztat. Stres był olbrzymi.
Na szczęście byłem w nieco lepszej sytuacji jako debiutant, gdyż tak jak pisałem też na blogu, cały zysk z Tauronu (którego zakup jednoznacznie wskazałem pisząc, że akcje trafiły do mojego portfela) postanowiłem przeznaczyć na reklamę, także zarówno w metrze (na stacjach oraz na ekranach w wagonach) jak i na wiatach przystankowych książki informowały o swoim istnieniu. 🙂
Najgorsze było jednak wyczekiwanie na werdykt czytelników. Książka została osadzona w gatunku powieści sensacyjnej, który jest specyficzny i nie każdemu podchodzi, gdyż bazuje na pędzącej akcji i dla osób przyzwyczajonych do wolniejszego tempa, mogło być za szybko, ale to cecha charakterystyczna tego typu książek.
Cytując Wikipedię:
Podstawową cechą tego gatunku literackiego jest szybka akcja oraz wiele jej dramatycznych zwrotów. W powieści sensacyjnej, w celu utrzymania czytelnika w ciągłym napięciu, do minimum ograniczone są opisy bohaterów i miejsc (..) W przypadku samej akcji utworu dużą rolę odgrywa przypadkowość, nieoczekiwane zbiegi okoliczności.
Miałem świadomość, że nadejdzie też krytyka. Wcześniej już na blogu pisałem, że za niewiarygodne uznano sceny inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. 🙂
Otrzymałem też uwagi, że sceny próbnego dnia Fresheta w nowej pracy są nazbyt brutalne i nierealne – po czym dostałem również maile i komentarze od wielu osób, że mieli wrażenie jakbym wyciął kartkę z ich pamiętnika, bo dokładnie u nich w firmach tak to mniej więcej wyglądało. 🙂
Na potrzeby pisarskie założyłem też konto na Instagramie, by na bieżąco śledzić jaki jest odbiór książki, gdyż wiedziałem, że coraz bardziej popularne jest dzielenie się wrażeniami z lektury na IG i powiem, że przeglądając „co tam piszczy w trawie”, naprawdę zostałem mile zaskoczony. 🙂
Przykładowe screeny z kont IG Czytelniczek:
Autor stworzył świetna fabułę, barwnych bohaterów i dość trudną, bo giełdową tematykę. A jednak czyta się z przyjemnością i niezwykle trudno się oderwać. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu!
To sensacja od której ciężko się oderwać już od pierwszych stron. Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Dynamiczna akcja i mnóstwo zwrotów akcji wciąga do głębi.
Jest to opowieść, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Książka zmusza do refleksji, mimo iż to nie jest tematyka, która mnie interesuje, ta historia skradła mi serce.
Jest to sensacyjny sztos na polskim rynku. Czyta się naprawdę jednym tchem. Sukces, inwestycje, miłość i nieoczekiwane zwroty akcji , które powodują, że z pozoru poukładane życie głównego bohatera zaczyna iść w zaskakującym kierunku… nie będziecie zawiedzeni tą pozycją.
Rewelacyjna!
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej opowieści. Autora spotykam po raz pierwszy, a szkoda, bo to co mi zaserwował było na prawdę dobre. Intrygi, zwroty akcji, niebezpieczeństwa i zaskakiwanie przez Pana Marka, gdzie nie raz opadała mi szczęka.
Przyznam szczerze, że tak dobrego odbioru wśród Czytelniczek się nie spodziewałem, wszakże giełda jest kojarzona bardziej z męskim gronem. 🙂
Pomimo tego, że muszę pracować cały czas nad warsztatem literackim – a trafił mi się dobry trener, więc walczymy ostro z tym co kuleje (pozdrawiam w tym miejscu Mariusza!), pisanie tekstu, kiedy się wie, że ktoś lubi twoją twórczość to niesamowita frajda. Właśnie dla osób, którym się spodobało (jest nierealne, by książka trafiła w każde gusta) zamierzam ukończyć drugi tom. 🙂
Teraz przejdźmy do wyników sprzedaży. Jak podaje branżowy serwis: wydawca.com moja powieść w pierwszej połowie grudnia, czyli wielkim „okołoświątecznym boomie” zakupowym, wskoczyła na trzecią pozycję na liście bestsellerów. Coś wręcz niesamowitego!
Sukces na pewno cieszy, ale teraz muszę podwójnie wzmocnić czujność, gdyż w fachu literackim jestem jeszcze zielony jak szczypiorek, więc muszę się jeszcze bardziej skupić na tekście, by każdy kolejny tom był lepszy od poprzedniego wraz ze wzrostem doświadczenia.
Na koniec pozostawiłem pytanie, które często dostaję. Czy z pisania da się żyć? No cóż, nie wiem, bo na szczęście nie muszę, ale na pewno do dochodów literackich Blanki Lipińskiej czy Remigiusza Mroza mi daleko, choć na „waciki” bez wątpienia wystarczy. 😉
Jako realizacja pasji i zajęcie na emeryturę pisanie jest dla mnie idealne! W kolejce czeka teraz kolejna książeczka dla dzieci, ale o tym będzie kiedy indziej. 🙂