Jak to zwykle bywa po powrocie z dłuższych wyjazdów i tym razem moja skrzynka mailowa nagromadziła sporo maili. Po wstępnym przeglądzie widzę dużo zapytań odnośnie kursu euro. Pytania w większości były związane z sezonem wakacyjnym i wyjazdami do Hiszpanii (9 maili), Włoch (3 maile), Grecja(2 maile). Tak na marginesie to ładne statystyki. Widać ulubione destynacje wśród graczy giełdowych 🙂
Chodziło zatem o jak najlepszy zakup kieszonkowego na wakacyjne wydatki, a nie o cele spekulacyjne. Przyznam, że znajomość określania punktów zwrotnych na walutach jest całkiem przydatna dla każdego podróżnika. Można wtedy za te same pieniądze zakupić więcej obcej waluty, co oznacza większe możliwości już na miejscu 😉 Pewnie, że da się podróżować ze skromnym portfelem. Jakieś 8 lat temu spędziłem na Ukrainie miesiąc ze skromnym budżetem. Z czego dwa tygodnie delektowałem się urokami Morza Czarnego będąc na Krymie. Było fajnie, ale wiem też, że jakbym miał dodatkowe 100$ to mogłoby być jeszcze fajniej 😛
Dlatego zakup waluty w dobrym miejscu to podstawa. Niestety na chwilę obecną ciężko o dobre miejsce, ponieważ należy kupować w nieprzypadkowych rejonach tak by mieć atrakcyjną cenę.
Poniżej wklejam screen z walutomatu, którego używam do wymiany walut, gdyż dzięki niemu mogę je kupić taniej niż w tradycyjnym kantorze.
W tym roku po powrocie z Rzymu uzupełniłem zasoby podróżnicze kupując przez walutomat euro po cenie ~4,07zł. Było to 3 stycznia tego roku. Obecnie za jedno euro trzeba płacić ~4,20zł. Dzień zakupu zaznaczyłem na poniższym wykresie. Właśnie takich miejsc staram się szukać.
Dlatego niestety nie mam dobrych wieści dla osób pytających mnie czy już teraz opłaca się kupić euro na czerwcowy czy lipcowy wyjazd. Dla mnie dobrą ceną była cena styczniowa. Teraz jest dla mnie drogo i niestety nikt nie zagwarantuje, że już nie będzie drożej. Tak samo w 2011 dobrą ceną była dla mnie cena styczniowa, a później przez cały rok było już dla mnie tylko drogo.
Zatem w obecnej sytuacji nie ma już zbyt wielkiego pola manewru. Pierwsza opcja to rozbić ryzyko po połowie, czyli połowę kupić teraz i drugą połowę na parę dni przed wyjazdem. Druga opcja to oddalenie wizji wymiany na dalszy plan i skupienie się na odpowiednim przygotowaniu do wakacji by jak najlepiej odpocząć przez ten czas bez zbędnych stresów. Wakacje mają w końcu być frajdą i dobrą zabawą a nie męczarnią 😉