Fluktuujące rynki – rozpalają emocje, przyciągają nowych graczy i dają im solidną, choć bolesną, lekcję
Posted by Marek | Posted in indeksy | Posted on 16-09-2025 10:57 am
4
Kiedy w 2015 film „Big short” zdobywał oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, rzesze „zwykłych ludzi” dowiedziały się o kimś takim jak Mike Burry. Był to człowiek z niezwykłym analitycznym talentem, który połączył kropki w dżungli kreatywnej księgowości i odkrył, że „król jest nagi”.
Rynki oczywiście przez długi czas jego odkrycia ignorowały, bo one rządzą się swoimi prawami. W fizyce jak obliczy się temp. przegrzania danego silnika, to wiadomo przy jakiej trzeba go schłodzić. W matematyce jak wyliczy się pole powierzchni ścian, to wiadomo ile rolek tapety jest potrzebnych.
Natomiast na giełdzie jest jak w demokracji. Nie ważne co jest prawdą, jeśli komuś się wydaje, że ma być tak, a nie inaczej, to będzie głosował tak a nie inaczej (nawet jeśli po kilku latach obudzi się biedniejszy, w gorszych warunkach bytowych, z wyższym poziomem przestępczości i tak będzie się zapierał, że jego prawda jest „naj”). Mało kto z „fanatycznych stronników głównych scen politycznych” jest w stanie poradzić sobie z dopięciem domowego budżetu, a jest przekonany o swojej „mądrości” od ekonomii po zaawansowane systemy radarowe, a na rolnictwie kończąc, choć ziemi dotykał ostatnio w dzieciństwie, bo pobrudziłaby mu dłonie, a nie po to chodzi co tydzień na manicure, by mieć brudne. Dlatego to wszystko zawsze kończy się tak samo, bo giełda to demokracja. Nawet jeśli będzie źle, tak długo jak ludzie będą kłaść swoje pieniądze w liczbie większej niż osoby się wycofujące, to rynek się nie załamie.
O tym przekonał się Mike Burry. Ów wielki geniusz nie uwzględnił pierwiastka „głupoty ludzkiej” przemnożonego przez „chciwość”, przez co omal nie stracił wszystkich swoich inwestorów, bo oni widząc ciągłe wzrosty przestali wierzyć w zasadność shortów, które on zajmował. W panice chcieli uciekać i wyłączenie dzięki sztuczkom prawnym Mike dotrwał do końca. Finalnie zarobił dla siebie ok. 100 mln $ i kolejne 700 mln $ dla klientów.
Obecnie wobec rosnącego zadłużenia i braku szybkiej reakcji w „zaciskaniu pasa” po objęciu władzy jest coraz gorzej w finansach – a wtedy, po objęciu władzy jest zawsze najlepszy moment na cięcia, bo wybory dopiero za 4 lata, więc przez pierwsze dwa mocno się nurkuje w sondażach, bo ludzie nie lubią cięć i podatków, ale w trzecim i czwartym roku widać efekty, kraj prze do przodu i sondaże się odradzają, a kampania poparta efektami staje się wygrana.
Gorsze finanse państwa, to nieuchronne spadki w ratingach, co z kolei oznacza droższą obsługę długu i wejście w pułapkę: nie ma pieniędzy, trzeba pożyczać, pożycza się drożej, odsetki nas zjadają i nie starcza na bieżące wydatki, więc trzeba pożyczać więc, co daje jeszcze więcej odsetek.
Bez naprawy budżetu, kierunek dla rodzimej jest oczywisty, ale jak już wspomniałem wyżej, giełda to nie matematyka, a demokracja, gdzie głosuje się pieniędzmi za kierunkiem.
Nie trzeba z tym walczyć, trzeba to zaakceptować, dlatego ja dalej wyciskam z papieru akcyjnego ile się da. Wiem, że spadki są nieuchronne, ale z losów Burrego wiemy, że zanim to nastąpi, głupio byłoby najpierw nie zarobić na wzrostach.
Mój portfel wygląda tak (nie ma już pozycji na USD/PLN na lewarowanym papierze, która była na poprzednich screenach i wypracowała dwucyfrowy wynik):

Póki rośnie, będę z tego korzystał. Na tym polega sztuka spekulacji – nie chodzi o to, by mieć rację, ale o to, by na bieżąco reagować, gdy racja okazuje się błędna. Przegrywa tylko ten, kto upiera się, że „to on ma rację” i jest ślepy na zmieniające się otoczenie. Nie wróżyć, a reagować. Kto czytał obydwa tomy giełdowej powieści „Wiele do stracenia” (dostępnej też jako audiobook czy e-book na Legimi), wie dobrze o czym mówię. 🙂
Marku proszę o rozliczenie zagrania pary walutowej z USD.
Jest już dopisane. Pozycja z dwucyfrowym wynikiem. Po to zalecam stop lossy, by pilnowały wyniku, kiedy rynek zawraca, by zysk nie zamieniał się w stratę. 🙂 Podkreślałem to też dobitnie w przypadku zagrania na JSW. 🙂
No i przypominam, że blog zawiera prywatne przemyślenia. Nie prowadzę żadnego doradztwa inwestycyjnego, wszystkie wpisy są aktualne tylko i wyłącznie na moment publikacji wpisu i trzeba o tym pamiętać, że wobec dynamicznie zmieniających się rynków, na bieżąco się reaguje. 🙂 Fizycznie nie mam nawet możliwości siedzieć non stop na blogu, gdyż moje podejście jest takie, że dokonuje się zakupu, podnosi SL wraz z ruchem, by nie było straty i korzysta z wolnego czasu, a w czasie podróży na giełdę się nie patrzy, tylko korzysta z wyjazdu. Stąd nader często o wybiciu SL dowiaduję się po czasie, gdy widzę przelew z domu maklerskiego lądujący na rachunku bankowym. 🙂
Marku, to zagranie z ES i przegapiłem? 😉
To zagranie z czasu zanim jeszcze otrzymałeś wędkę. 🙂 Po prostu je trzymam, bo nie wyrzucił SL. Może jakiś potencjał jeszcze ma, może SL trafi jutro/za tydzień/za rok, zobaczymy. 🙂