Banki krwioobiegiem giełdy? Bez sektora bankowego nie ma hossy? Rzut okiem na ostatnie zamieszanie.

Posted by Marek | Posted in Edukacja finansowa | Posted on 01-09-2025 4:38 pm

2

Odpoczywając na wakacjach nie miałem możliwości skomentowania „rzezi” na bankach spowodowanej rządowymi zapowiedziami nowego podatku, także czas to nadrobić, bo banki, uznawane przez wielu za krwioobieg giełdy i gospodarki, pozostają w defensywie:

Banki od zawsze stanowiły łakomy kąsek dla wielu, gdyż są po prostu maszynką do zarabiania pieniędzy, mając możliwość (dzięki systemowi rezerw cząstkowych) tworzenia nowych środków w postaci zapisów elektronicznych, a nie poprzez drukowanie gotówki, dzięki czemu bank kreuje pieniądze „z niczego” i może je pożyczać. Wszystko pięknie działa dopóki, dopóty niespłacane kredyty będą stanowiły bezpieczny margines. Jeśli zbyt wielu przestanie płacić, a do tego zbyt wielu postanowi wypłacić swoje pieniądze, to system pada. Dlatego też jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który na wypadek upadku banku, zwraca środki do 100 tys. €, a wszystko co jest powyżej owej kwoty, niestety przepada, czyli biznes genialny z cyklu: „zyski nasze, straty wspólne”.

Jak ktoś „siedzi” dłużej na giełdzie, to na pewno pamięta, że dekadę temu ówczesny rząd wprowadził już jeden podatek giełdowy, który był wówczas mocno krytykowany. By nie wzburzać emocji u osób mocno zapatrzonych „w swoich”, każdy w ramach „detoksu swojej bańki” może sobie wygooglować, które osoby wieściły „kataklizm” i mocno krytykowały poprzednią ekipę za opodatkowanie banków. Jak widać banki sobie poradziły i wyszły z rekordowymi zyskami, które okazały się na tyle kuszące, by znów je „oskubać”. I tutaj następuje kolejna ciekawostka, ten sam „podzbiór mediów i ekspertów”, który wcześniej był przeciw, po 10 latach udaje, że nowy podatek jest ok. 🙂

Albo tak bardzo wierzą w amnezję wyborców, albo zapomnieli, że czasy się zmieniły i prawie każdy może stare nagranie z TV łatwo odnaleźć i porównać. 🙂 Dobitnym przykładem była sytuacja z lotem w kosmos naszego rodaka. Kiedy w 2023 ówczesny Premier Mateusz Morawiecki zapowiadał udział Polski w misji kosmicznej i prawdopodobne wysłanie Polaka, Sławosza Uznańskiego, na ISS, nastąpił zalew krytyków odmieniających na wszelkie sposoby „megalomanię” i „przepalanie setek milionów”, po czym gdy Sławosz, świeżo po ślubie z posłanką partii rządzącej – już jako Uznański-Wiśniewski, szykowany był do misji, to nastąpił zwrot o 180 stopni! Niektórzy jeszcze wyliczali ile na tym można zarobić (co jest bzdurą, bo przemysł kosmiczny bazuje na całym świecie właśnie na „przepalaniu pieniędzy podatników” i chodzi o prestiż). Wielu ma pewnie w znajomych radnych rozmaitych opcji, to wystarczy poszukać starszych wpisów na FB, by zobaczyć jaka była to komiczna sytuacja. 🙂 Ale amnezja wyborców, to rzecz bezcenna jak widać. 😉

Wracając do tematu, włożę kij w mrowisko. Zarówno 10 lat temu, jak i obecnie podatek giełdowy niestety jest konieczny, gdyż stan finansów wymyka się spod kontroli i trzeba „zaciskać pasa”, a najłatwiej zabierać jest tym, co mają. Nie bez kozery w średniowieczu występowały regularne pogromy jednej nacji mającej smykałkę do pomnażania majątku – po prostu jak miejscowi byli już tak zadłużeni, że nie mieli z czego spłacać, to zabierali tym, co mieli. U nas, co nie następuje z obawy przed klęską wyborczą, w powietrzu wisi podatek katastralny – z tej samej przyczyny, zabierać tym, co mają. Potem dodatkowe opodatkowanie szybkich samochodów np. 1000zł za każdy deklarowany przez producenta 1 km/h ponad np. 160 km/h (tutaj można tego co z Dubaju ściągnęli podać za przykład, że trzeba opodatkować piratów i zmuszać do wybierania wolniejszych aut) – pomysłów w głowach polityków na pewno jest bez liku, ale wybory to stopują.

Druga sprawa, to banki były już wcześniej taką „beczką prochu” proszącą się o korektę i te dywagacje o podatku stanowiły tylko pretekst, gdyż kurs nie wrócił nawet po tym jak Prezydent RP zapowiedział weto, zgodnie z obietnicami wyborczymi, że nie podpisze ani jednej ustawy podnoszącej podatki. Co oczywiście, wobec katastrofalnego budżetu i narastającego gwałtownie zadłużenia, mógłby warunkowo ominąć, wszakże cytując klasyka „cóż szkodzi obiecać”. 😉

Reasumując, jeśli banki nie powrócą do trendu wzrostowego, o silnej hossie na naszej giełdzie należy zapomnieć. Jeśli finanse publiczne wymkną się spod kontroli, to o jakiejkolwiek hossie będzie można zapomnieć. Także ciekawe czasy nastały. 🙂 Ja jeszcze przez parę dni będę w trybie pół-urlopowym, a potem przyjeżdżam do stolicy. 🙂

Komentarze 2 komentarze

Jaka ładna luka na otwarciu. Teraz czas na zakupy w tym sektorze, czy jeszcze jest pole do spadków?

Tak jak pisałem w ostatnim zdaniu, jeszcze odpoczywam po wakacjach, więc na giełdę zerknę gruntownie i poobliczam potencjalne punkty zwrotne dopiero za jakiś czas, bo na „pół gwizdka” wolę nie siadać, kiedy inne tematy muszę jeszcze ogarnąć. 😉

Zostaw komentarz

(Spam oraz trolling nie przejdą)

Verified by MonsterInsights