Newsletter – potencjalne rozwiązanie problemu

Posted by Marek | Posted in ogłoszenia | Posted on 21-01-2025 8:46 am

0

Dziękuję za duży odzew. Wiem już teraz, że głównie gmail odrzuca maile. Sprawdzona została konfiguracja serwera, także potencjalne rozwiązanie na przejście ich barier antyspamowych jest następujące:
trzeba się zalogować na skrzynkę i przejść w kontakty: https://contacts.google.com/

Następnie kliknąć „utwórz kontakt” uzupełnić nadawę i wpisać adres: newsletter (małpa) technikaichimoku.pl

Zamiast małpy oczywiście znak @. I to zapisać.

Kolejny newsletter będę wysyłał jakoś w lutym, także jest czas na uzupełnienie.

To chyba powinno pomóc. 🙂

Newsletter – wysyłka styczniowa

Posted by Marek | Posted in ogłoszenia | Posted on 17-01-2025 9:59 am

15

Dziś mam pytanie techniczne. Niedawno rozesłałem blogowy styczniowy newsletter. Jeśli ktoś jest na niego zapisany, dajcie proszę znać czy maile dochodzą. Jeśli nie dotarł ostatni, to sprawdźcie proszę czy nie trafił do spamu. Zmieniłem nieco ustawienia wysyłki i serwer słał wszystko przez kilka dni.

Tak samo jeśli ktoś nie korzysta z newslettera, a zapisał się przez przypadek, dawno temu, to przy każdym mailu z newslettera na dole jest link do wypisu – także śmiało można się wypisać jeśli np. straciło się już zainteresowanie rynkami finansowymi. Ja się przecież nie obrażę. 😉

Przez większość trwania bloga newsletter był nieaktywny, ale teraz staram się go kilka razy do roku wysyłać.

Z góry dziękuję za informację zwrotną w komentarzu czy na priv. 🙂

Ropa – przegląd ujawnionego w styczniu waloru z portfela

Posted by Marek | Posted in Surowce | Posted on 16-01-2025 2:26 pm

10

W ubiegłym tygodniu ujawniłem na blogu dwa jakie walory posiadam. Styczeń był bogaty w sygnały, także w ramach bonusu dla Czytelników, by rok się dobrze zaczął, podałem w komentarzu do poprzedniego wpisu przeciek ze swojego portfela ujawniając dwie pozycje.

Jedna z nich była na ropie, która zgodnie z sygnałem z używanej przeze mnie metodologii wystrzeliła do góry.

Do gry wykorzystałem instrumenty lewarowane z dźwignią, które zawsze odradzam osobom bez dużego doświadczenia (odradzam także osobom z dużym doświadczeniem, ale nie posiadającym klarownych, precyzyjnych metod wejścia, gdzie dobry moment zajęcia pozycji ma kluczowe znaczenie).

Po prostu te instrumenty są jak miecz obosieczny i w początkujących rękach stanowią idealny instrument do zerowania portfeli.

Zerknijmy teraz jak to wygląda w praktyce:

Zagranie na ropie na ten moment wygląda już bardzo dobrze. Ponad 52%.

Jak będę tym dalej zarządzał? Zgodnie z bezpiecznikami i metodami przesuwania SL, które doskonale znają posiadacze wędek. 🙂 Warto mieć wiedzę, by samodzielnie reagować na występujące na wykresie zmiany.

Czasem na blog trafiają nowi Czytelnicy, dlatego nie ma dla mnie problemu, by ujawnić jakieś swoje zagranie, dać „rybę”, by każdy mógł potem na własne oczy zobaczyć czy „wędka”, którą zbudowałem nadaje się do łowienia. W internecie jak grzyby po deszczu mnożą się rozmaici „guru” od inwestowania, a nikt nigdy na własne oczy nie zobaczył nigdy od nich żadnej ryby. Przypadek? 🙂

Na naszej głównej grupie mailingowej (dla Absolwentów po obydwu szkoleniach) praca wre, aż miło się patrzy jak Uczniowie sprawnie posługują się otrzymaną wędką. 🙂 Dziś już były wpisy o podsuwaniu SL na zyskownych pozycjach, by były to już SL profitujące, czyli takie, które w razie cofki, zachowałyby solidną porcję wypracowanego zysku. 🙂

Także moje środki, zwolnione z zyskownych ubiegłorocznych zagrań, o których też z wyprzedzeniem pisałem na blogu (ubiegłoroczne longi na USD/PLN), znów pracują i nie muszę już więcej szukać dla nich miejsca. 🙂

JSW – akcja „wyciskania shortów” jako wzorcowy przykład owczego pędu, dane ORTEX jako paliwo

Posted by Marek | Posted in akcje, Edukacja finansowa | Posted on 10-01-2025 9:29 am

28

W ub. roku na pewnym forum giełdowym o specyficznej reputacji rozgorzała dyskusja o tym, by kupować akcje i wystawiać je po 100zł dla utarcia nosa podmiotowi grającemu shorty, bo tych na JSW nie brakuje.

Pisząc obydwa tomy „Wiele do stracenia” miałem za cel umieścić między wierszami solidną dawkę wiedzy giełdowej, by widząc błędy bohaterów powieści, można było uniknąć ich popełniania. Sam, jak ponad dwie dekady temu zaczynałem przygodę z giełdą popełniałem typowe błędy każdego początkującego, także celowo ostatnio podrzucałem na blogu fragmenty dotyczące akcji „wyciskania shortów”, by można było samodzielnie połączyć elementy układanki.

Z wpisem jednak czekałem na opinie od znajomych maklerów z czołowych instytucji, by móc zrobić to rzetelniej.

Najpierw przyjrzyjmy się co się działo jak ludzie, którzy dali się nabrać naganiaczom na zakup przy cenach 40-50zł, zaczęli myśleć czy nie odsprzedać po 35zł, 34zł, 33zł itd. Następowały wówczas kwieciste wypowiedzi, które nie dość, że sabotowały myśli o wyjściu z pozycji, to jeszcze naganiały do dalszych zakupów. Tutaj screen z czerwca (od czerwca kurs spadł o jakieś 25%).

Żaden ze znajomych maklerów, których pytałem o te kwestie nie mógł uwierzyć, że ktoś w takie coś uwierzył!

Oczywiście nie uzyskałem szczegółów ile dokładnie wynosi koszt pożyczki akcji na JSW (zasłaniali się tajemnicą służbową), ale dostałem takie wskazówki:
– koszt pożyczki akcji do grania shortów wynika z indywidualnych negocjacji wynikających z wielu parametrów (dotychczasowej współpracy, prestiżu kooperacji z zagranicznym podmiotem, ustaleń dodatkowych) i nie zdarzyło im się jeszcze, by był większy niż 0,5%,
– jeśli dany broker jest animatorem (wystawia zlecenia kupna/sprzedaży, by klienci mogli łatwo kupić/sprzedać), to gdy fundusz zobowiąże się do przejęcia tej roli (obróci papierami odkupując i sprzedając), to koszt pożyczki jest w granicy 0,1%
– dane o liczbie shortów, które prezentują naganiacze (mityczne 6 milionów ze screena) bazujące na ortex (makler sugerował, że nie ma co się tymi danymi sugerować, gdyż są, tutaj dosłowny cytat maklera: „bajką, w którą sami chyba nawet nie wierzą”).

Do tego akcji od prywatnych, indywidualnych inwestorów się nie udostępnia do „short sellingu” dla funduszy grających na spadki, czyli wystawianie ich po 100zł na nic nie wpływa (rzekomo miało uniemożliwiać brokerowi pożyczenie ich podmiotowi grającemu na spadki). W rzeczywistości prawdopodobnie owo wystawienie miało zwiększać siłę owczego pędu pokazując, że skoro tyle osób kupiło i zablokowało akcje, to „przecież tyle osób nie może się mylić”.

Ktoś, kto stoi za całą akcją bez wątpienia jest zawodowcem. 🙂

Tak jak było w cytatach z książki, ci którzy kupowali na dołku, mają jakieś szanse, ale ci co kupowali na górce mają nieciekawie. A uczestników akcji jest już sporo. Razem zebrali ponad 2 miliony akcji.

Czy ktoś odkupi akcje po 100zł? Posiadaczom tych papierów życzę jak najlepiej. Jeśli ceny węgla ortokoksowego mocno podskoczą na rynkach światowych, to kurs nie pozostanie bierny, ale owo „jeśli” to czas oczekiwania na zmianę cyklu na surowcach, który nadejdzie, ale na takie nadejście co nieco każdy poczeka – jeśli ma czas i akceptuje stratę wynikającą z inflacji, to ok. Ja jednak uważam, że zamrażanie na tak długo kapitału tylko dlatego, by utrzeć nosa funduszowi jest ryzykowne. Dlatego ja wolę zawsze punkty zwrotne, by kupić jak najbliżej dołka i na tym bazuje moja metodologia. Wolę cierpliwie czekać na wejście, by mieć jak największe szanse na atrakcyjną cenę. Jest prościej, choć gra się rzadziej.

Rok 2025 i ciekawe rynki finansowe

Posted by Marek | Posted in Edukacja finansowa | Posted on 02-01-2025 8:59 pm

0

Kolejny mój giełdowy rok dobiegł końca. „Stuknęły” mi już ponad dwie dekady jak trwa moja przygoda z rynkami finansowymi. W 2024 na rynkach światowych, jak i na naszym grajdołku działo się co nieco, ale w porównaniu do poprzednich lat, miejsc na zakup po nadzwyczaj dobrych cenach było mniej. Po prostu jak się przespało wejście, nie było już tylu kolejnych sygnałów dla spóźnialskich.

Wokół świata finansów było też niemało afer, dziwnych zbiegów okoliczności czy zaskakujących wydarzeń. Część z najlepszych ubiegłorocznych „ciekawostek”, ubrana w odpowiednie „szaty” trafi do III tomu giełdowej powieści sensacyjnej z serii „Wiele do stracenia”, stanowiąc kolejną porcję wiedzy z psychologii inwestowania i zachowań stadnych inwestorów, by każdy kto zetknie się z tym w prawdziwej sytuacji, wiedział jak na tym wyszedł jeden z bohaterów książki i miał się na baczności. Takie zdobywanie wiedzy jest o tyle cenne, że łatwiej (i bezpieczniej dla portfela) obserwować cudze błędy i uczyć się na nich, niż popełniać te błędy samemu, nierzadko czyszcząc portfel wpadając w kolejne pułapki jakie zastawia rynek finansowy. Znając historię Fresheta i wiedząc w co on „wdepnął”, łatwiej takie „pola minowe” wymijać.

Co nieco spisałem w samolocie w trakcie listopadowego lotu do Bangkoku, ale najlepsze fragmenty dopiero się tworzą. 🙂

Osobny wpis zrobię za niedługo o JSW, gdyż jest to chyba jeden z najbardziej zaskakujących przypadków inżynierii społecznej na giełdzie w ub. roku. Chodzi oczywiście o słynną akcję rozpoczętą na pewnym forum o specyficznej reputacji, gdzie jak kurs był w okolicy 40-50zł, promowano zakup akcji JSW i wystawienie ich po 100zł, pod wzniosłym hasłem utarcia nosa funduszom grającym na spadki, a potem jak następowały kolejne fale spadkowe, to kreowano przekaz, że trzeba dalej kupować, bo pokonanie funduszu już „tuż, tuż” i tak przez wiele miesięcy i… dalej, bo kurs oscyluje teraz poniżej 22zł, czyli ci, co kupili na początku akcji „wyciskania shortów”, muszą zarobić w granicy 100% by… odzyskać pulę wejściową. Całkowite przeciwieństwo mojego podejścia, gdzie zamiast ciągle kupować, wolę cierpliwie czekać na punkt przesilenia zwrotnego, by zebrać akcje po jak najniższej cenie. Swoje podejście, łącznie z czynnikami, których używam do określania momentu zwrotnego, ujawniam na „Esencji spekulacji”.

Szerzej o JSW będzie w osobnym wpisie, by ująć wszystkie aspekty, bo jest to edukacyjnie wzorcowy model działania psychologii tłumu, owczego pędu i warto takie mechanizmy rozłożyć na czynniki pierwsze, by w przyszłości się na to nie nabrać.

Najważniejsze to pamiętać, by patrzeć na wszystko z chłodną głową, a jak głowa gorąca od emocji i na każdym walorze widzi się „miliony”, to trzeba odpuścić i przewietrzyć umysł. Czasem fajnie jest pobyć w miejscach, gdzie nie ma potoków turystów, by się „zresetować” i zacząć na wykresach dostrzegać rzeczy, których na co dzień w natłoku informacji nie widać.

Takie widoki dobrze się sprawdzają. Wyjmuje się aparat i robi ogromne ilości zdjęć. Fascynuje suche drzewo, którego konar pięknie koresponduje z tłem.

Te same drzewo po pewnym czasie, o innej porze dalej jest nietuzinkowe, ale już uwaga bardziej przechodzi na mgły.

Potem jak już się nim opatrzymy, to jest to tylko zwykłe drzewo, które przy posiłku zasłania widoki.

Tak też jest na giełdzie, gdy wpada się w euforię, suchy konar jest niczym spółka, którą pragnie się kupować w nieskończoność. Nie widzi się nic prócz zalet. Dopiero z czasem kiedy saldo u brokera zaczyna straszyć, docierają powoli myśli, że nic z tego nie będzie. Ale wówczas jest już najczęściej za późno…

Sam jak zaczynałem, to jako laik popełniłem chyba wszystkie typowe błędy początkującego, także i w mojej przygodzie z giełdą takie walory kupione w euforii się zdarzyły. Na bazie owych doświadczeń powstał autorski system Trójpolówki, który odsiewa ziarna od plew, by nic „stęchłego” w trakcie euforii do portfela nie trafiło.

Andrew Freshet w „Wiele do stracenia” też dał się ponieść euforii, ale to już pewnie wiecie. 😉

A kto jeszcze nie czytał, to książka jest też dostępna w formie elektronicznej na Legimi. 🙂

Verified by MonsterInsights